Forum Psychologia Człowieka, forum psychologiczne, co to jest psychoteraapia, psychologia, zaburzenia Strona Główna Psychologia Człowieka, forum psychologiczne, co to jest psychoteraapia, psychologia, zaburzenia

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozmowa o alkoholu. Piją ze smutku i z samotności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Człowieka, forum psychologiczne, co to jest psychoteraapia, psychologia, zaburzenia Strona Główna -> Uzależnienia jako problem społeczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
37
Administrator



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:47, 23 Lut 2010    Temat postu: Rozmowa o alkoholu. Piją ze smutku i z samotności

Rozmowa o alkoholu. Piją ze smutku i z samotności
Rozmawiała Anna Twardowska
2010-02-22, ostatnia aktualizacja 2010-02-22 08:32

Alkoholiczkami stają się lekarki, prawniczki, nastolatki i gospodynie domowe. Mają od 18 do nawet 70 lat. Wszystkie starannie ukrywają swoją chorobę - opowiada ordynator oddziału dla kobiet w szpitalu miejskim Wojciech Kosmowski

Anna Twardowska: Co złego jest w codziennym piciu alkoholu?

Wojciech Kosmowski: - Nic.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.

- Myślała pani, że zacznę straszyć?

Jeśli ktoś pije codziennie, to chyba ma problem?

- Wszystko zależy od stylu picia. Gdy ktoś wypija kieliszek wina, siedem razy w tygodniu do kolacji, jest to mniej niebezpieczne niż wtedy, gdy jednorazowo wlewa w siebie morze alkoholu. Ten drugi model picia jest rozpowszechniony wśród studentów. Zdana sesja, więc trzeba to oblać, najczęściej do nieprzytomności. I to jest problem.

Kieliszek wina nie szkodzi. A pół butelki albo kilka piw codziennie? Kiedy zaczyna się kłopot?

- Problem pojawia się wtedy gdy z powodu alkoholu dzieje się coś złego. Ktoś nie przychodzi do pracy, bo zapił wieczorem albo napił się już rano. Odnosi kontuzje lub urazy. Gdy nie ma w domu wina, piwa, wódki, zaczyna się źle czuć. Takie przypadki powinny skłonić do przemyśleń i być może podjęcia decyzji o leczeniu.

Takie historie opowiadały panu pacjentki?

- Każdy scenariusz jest podobny: zaczynały pić, bo były smutne, zapracowane, miały kłopoty ze snem. Powody różne, ale zawsze kończyło się tak samo, w pewnym momencie po prostu traciły kontrolę.

Jakie kobiety trafiają na pański oddział?

- Różne. Od 18 do 70 lat. Lekarki, prawniczki, gospodynie domowe, bezrobotne. Tylko sióstr zakonnych jeszcze nie było.

70 lat? Trudno uwierzyć.

- A dlaczego? Myślimy stereotypem: miła, starsza pani, gdzie tu miejsce na alkohol? A przecież w tym wieku nadchodzi kryzys. Partner najczęściej już nie żyje, dzieci są zajęte swoimi sprawami, bilans życiowy wypadł mało zadowalająco.

Kobiety piją dyskretnie.

- Starają się. Ukrywają picie: kosmetykami, częstym myciem zębów, jedzeniem. Ale to i tak widać. Jednej pani doktor koledzy ze szpitala zwrócili uwagę, że ma problem i musi się leczyć. Najczęściej jednak otoczenie udaje, że nie widzi. A zdarza się, że wiedzą najbliżsi i zamiast pomóc, stosują przemoc. Trafiła do mnie kiedyś na oddział pacjentka ze złamaną żuchwą. Pobił ją mąż. Uważała, że skoro pije, to on ma prawo ją bić.

Brak szacunku dla siebie. A mówi się, że kobieta jest opoką rodziny.

- Bo jest. Dlatego, gdy ona choruje, cały system rodzinny jest zaburzony. Zresztą zawsze gdy w rodzinie jest uzależnienie, cierpią wszyscy.

Ale z kobietami jest chyba inaczej. One nie upijają się tak jak mężczyźni?

- Zwykle piją mniej i szybciej trzeźwieją. Dzieje się tak, bo ich organizm ma więcej tkanki tłuszczowej, więc metabolizm alkoholu jest szybszy, wątroba prędzej się odtruwa. U mężczyzn zamiast tłuszczu jest przewaga wody. Dlatego on zwykle wypija więcej, ale wolniej trzeźwieje.

Uzależnienia leczy się w grupach mieszanych, a tutaj na oddziale są same kobiety.

- Jesteśmy jedynym oddziałem w województwie tylko dla kobiet. Ma to swój sens. Moim zdaniem podczas terapii kobiety bardziej otwierają się w swoim gronie, niż wtedy gdy na sali są też uzależnieni mężczyźni. Szczególnie, że dla wielu naszych pacjentek, mężczyzna jest tym, z którym wiążą się złe wspomnienia. Mam tutaj na myśli kobiety skierowane na leczenie przez sąd, którym np. mąż stara się ograniczyć lub odebrać prawa rodzicielskie.

Oddział jest malutki. Rocznie pomagacie zaledwie ok. 150 pacjentkom.

- Potrzeb jest więcej. Dzisiaj kobiety, które chcą się u nas leczyć, muszą czekać na przyjęcie miesiąc, a te z orzeczeniem sądowym do trzech miesięcy. A powinny być przyjmowane od razu.

Te, którym się poszczęściło, doceniają to?

- Nie wszystkie. Zdarza się, że przychodzą na leczenie pod wpływem alkoholu. Nie powstrzymuje ich nic, nawet to, że są w ciąży.

Ratujecie im życie.

- Bywa, że prawie natychmiast. Miałem pacjentkę, która trafiła do nas, by leczyć się z alkoholizmu, a my wykryliśmy u niej guza mózgu. Skierowaliśmy na dalsze leczenie. Gdyby nie fakt, że się tutaj znalazła, pewnie nie odwiedziłaby lekarza i nie wiadomo, jak by się to skończyło.

za:gazeta.pl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Człowieka, forum psychologiczne, co to jest psychoteraapia, psychologia, zaburzenia Strona Główna -> Uzależnienia jako problem społeczny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin